sty 12 2008

...


Komentarze: 4
Przez ostatnie prawie pół roku spałam po 4, w porywach do 5 godzin na dobę. Nie czułam zmęczenia, nie czułam głodu.. nie czułam nic.. Od tygodnia nie mogę się obudzić. Kładę się wcześnie a wstawanie przed 10 sprawia ból. Organizm upomniał się o swoje prawa, życie się upomniało.. Zmęczenie paruje wszystkimi porami skóry. W przerwach między napadami przygnębiającego smutku próbuję się uśmiechać..
łatwopalna : :
23 stycznia 2008, 06:58
Dla mnie znowu sen jest przeklenstwem... potrafie spac wszedzie, o kazdej porze... niezaleznie czy to moje lozko, szkolna lawka, lawka w parku usne wszedzie =P Ale na powaznie ... nie mozna unikac tej czescie zycia... wiem ze czasami brakuje czasu, ale jak sie nie wyspisz to nie mozesz normalnie funkcjonowac...
dana.na
12 stycznia 2008, 22:57
śpij.. sen leczy..
12 stycznia 2008, 17:11
Ja... nie wiem co to bol po takiej stracie. Ale jakos tak trafilam na Twojego bloga i poki dzieci spaly, przeczytalam jednym tchem od poczatku. Nie bede mowila ze mi przykro, ale polecialy lzy... Mam nadzieje ze wreszcie kiedys przyjdzie dzien, ze nie bedziesz probowala, tylko tak po prostu sie usmiechniesz, pozdrawiam cieplutko.
12 stycznia 2008, 14:57
W takim razie śpij tyle, ile organizm potrzebuje, trzeba sobie odbić za to wszystko. Poza tym sen... pomaga.

Dodaj komentarz