Komentarze: 4
Od pierwszego spotkania patrzył we mnie jak w obrazek. Była w tym wzroku mieszanina zauroczenia i błagania.Nie docierały do niego żadne argumenty. W proteście na moje kategoryczne NIE, ogolił głowę na zero. Wszystko było kwestią - tylko zechcij. Nie chciałam, nie umiałam, nie wiedziałam jak się zachować. W końcu przeprowadziłam się, nie zostawiając żadnych śladów.
Kilka dni zupełnie przypadkowo wpadłam na niego na ulicy.I jak cztery lata temu, patrzyły na mnie oczy żebraka. - Wymodliłem to spotkanie, porozmawiajmy, ani przez chwilę nie przestałem o tobie myśleć.. Wzięłam od niego nr telefonu i unikając jego wzroku obiecałam, że wkrótce zadzwonię. Wiem, że nie zadzwonię. On chyba też nie bardzo w to wierzył.
Ktoś mógłby zapytać - O co ci chodzi ??
Między innymi o to, że jest ode mnie 10 lat młodszy....