Najnowsze wpisy


maj 17 2009 ...
Komentarze: 1

Nadzieja się dużo śmieje, ma niebieskie oczy. Jest koloru szczęścia i słońca,
Nadzieja czasem krzyczy - musi być głośniejsza niż strach.


Nadzieja jest nieśmiała i się chowa.
Można ją przywabić, żeby przyszła, ale na ogół trzeba cierpliwie czekać.
Jeśli się nią nie opiekujesz... to może umrzeć
Nadzieja ma małe. Nazywają się "Nadziejki". Nie wolno ich zatrzymywać tylko dla siebie.
Trzeba je dawać tym, którym są potrzebne.

łatwopalna : :
gru 15 2008 ...
Komentarze: 0

14 grudnia. Wieczór pełen ciepła, miłości, pięknej muzyki i wierszy... Pełen magii...

- To ta chwila i to miejsce,kiedy wasze dzieci są wśród nas. Kiedy niebo łączy się z ziemią... Możecie je zawołać, powiedzieć jak bardzo je kochacie..

Każde słowo trafiające prosto w serce. I mój syn patrzący na mnie spod ołtarza. I płonące serce z lampek. I łzy. Mnóstwo łez. Żalu i bólu. Ale też wzruszenia. Bo On tam był. Tańczył z innymi Aniołami pod sklepieniem kaplicy. Czułam Go całym sercem. Widziałam całym sercem.

- Nie bójcie się łez. To nieprawda, że one ciążą waszym dzieciom. Im juz nic nie zaszkodzi. One są szczęśliwe. Płaczcie. Łzy mówią: kocham i tęsknię. Łzy oczyszczają i uzdrawiają..

Już drugi raz przeżywałam ten cud. Dzień Palenia Świec. Dzień Wszystkich Zmarłych Dzieci. Dzień, który mojemu dziecku zastapił urodziny.. imieniny.. Mikołajki... Dzień najważniejszy w ten trudny, grudniowy czas...

łatwopalna : :
lis 01 2008 ...
Komentarze: 1

Gdyby nie te przepełnione autobusy.. gdyby nie ten tłok przed bramą cmentarza.. gdyby nie ten tłum na cmentarnych alejkach.. gdyby nie ognista łuna na nocnym niebie.. gdyby nie tyle "obcych" zniczy na pomniku.. byłby to dla mnie taki sam dzień jak wczoraj.. jutro.. za rok.. Dzień jak codzień. Zaciśnięte usta i wyjące z bólu serce.

łatwopalna : :
paź 29 2008 ...
Komentarze: 4

To już dzisiaj... Za niespełna trzy godziny stanę na przeciw człowieka, który zabił moje dziecko.. Co powie ? Co powiem ?

Nosi mnie strasznie....

godz.17.15

Przyprowadzili go w kajdankach. Nic nie powiedział. Nie było mowy o żadnym dobrowolnym poddaniu się karze, bo nie przyznał się do winy i odmówił zeznań. Bezczelnie patrzył mi w oczy. Mówił jego obrońca.. Starał się udowodnić, jak mała widoczność jest z kabiny dostawczego Renaulta. To dlaczego do cholery nie zatrzymał się przed przejściem, żeby mieć 100% pewność, że nikogo nie ma w pobliżu  ?? Dlaczego tego nie zrobił, skoro miał taką słabą widoczność ??

łatwopalna : :
paź 26 2008 ...
Komentarze: 3

W pokoju jest słoń.
Jest ogromny, pękaty, trudno się obok niego przecisnąć.
Mimo to przeciskamy się rzucając „Jak się masz” i „Wszystko w porządku”…
I tysiąc innych banalnych pogawędek.
Rozmawiamy o pogodzie.
Rozmawiamy o pracy.
Rozmawiamy o wszystkim innym – tylko nie o słoniu w pokoju.
W pokoju jest słoń.
Wszyscy wiemy, że tam jest.
Jest ciągle w naszych myślach.
Bo widzisz, dla Ciebie to jest bardzo duży słoń.
Ale nie rozmawiamy o słoniu w pokoju.
Och proszę, wypowiedz jego imię.
Proszę, powiedz znów Artur.
Proszę porozmawiajmy o słoniu w pokoju.
Jeśli porozmawiamy o jego śmierci,
Może będziemy mogli porozmawiać o jego życiu.
Czy możesz powiedzieć Artur i nie odwracać wzroku?
Bo jeśli nie, to zostawiasz mnie
Samą… w pokoju….
Ze słoniem.

Oryginał - Terry Kettering

łatwopalna : :
paź 18 2008 ...
Komentarze: 0

Najgorsze są weekendy. Samotne i puste wieczory. Tłukę się po mieszkaniu jak dzikie zwierzę po klatce. I wyję. I wciąż nie wierzę, wciąż nie umiem się poukładać. Nie godzę się na rozpaczliwie puste ramiona. Nie umiem nauczyć się tej ciszy. Nie potrafię stłumić tego krzyku - Gdzie jesteś ?!?! Jest już późno, ciemno i zimno.. Gdzie jesteś ?!? Gdzieś nad ranem zmęczona przeklinaniem Boga zapadam w krótki, nerwowy sen..Od rana znowu pytam - jak to możliwe, że ja jeszcze żyję ??

A później przychodzi poniedziałek. Dobieram uśmiech do bluzki, poprawiam włosy, pudruję sińce pod oczami i stawiam czoła reszcie życia. Dziękuję.. wszystko w porządku.. nie, nic nie trzeba.. oczywiście, że się tym zajmę..

I tylko coraz częściej myślę, że potrzebuję czegoś na sen. Całą garść czegoś na sen..

łatwopalna : :
paź 14 2008 ...
Komentarze: 0

Nerwowo oczekiwany od dwóch miesięcy telefon, ponaglany w myślach złorzeczeniem na nieudolność i opieszałość policji, wczoraj w końcu zadzwonił.. Zatrzymali go.. Siedzi.. Wyznaczono termin rozprawy.. Został też poinformowany o możliwości skorzystania z art. 387 czyli tzw dobrowolnego poddania sie karze. I tu dostałam piany na ustach. Człowiek, który od pierwszej chwili nie okazuje ani odrobiny skruchy, ani przez chwilę nie czuje się winny. Który nie stawia się na żadne sprawy, ścigany listem gończym zostanie w końcu doprowadzony na salę rozpraw z więzienia, dobrowolnie poddaje się karze ??? Tylko dlatego, że taki wniosek przyjęty czy nie może służyć jako okoliczność lagodząca ??  Nie rozumiem. A może to ja opacznie pojmuję dobrowolność ??

Mam prawo się nie zgodzić. Już się nie zgodziłam..

łatwopalna : :
wrz 21 2008 ...
Komentarze: 5

Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka. Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem, a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej, szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać. Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem. Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała: "Kim jesteś?" Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy, a blade wargi wyszeptały: "Ja? ... Nazywają mnie smutkiem" "Ach! Smutek!", zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego. "Znasz mnie?", zapytał smutek niedowierzająco. "Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce. "Tak sądzisz ..., zdziwił się smutek, "to dlaczego nie uciekasz przede mną. Nie boisz się?" "A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły? Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka. Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?" "Ja ... jestem smutny." odpowiedział smutek łamiącym się głosem. Staruszka usiadła obok niego. "Smutny jesteś ...", powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową. "A co Cię tak bardzo zasmuciło?" Smutek westchnął głęboko. Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać? Ileż razy już o tym marzył. "Ach, ... wiesz ...", zaczął powoli i z namysłem, "najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi. Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi i towarzyszyć im przez pewien czas. Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem. Boją się mnie jak morowej zarazy. " I znowu westchnął. "Wiesz ..., ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić. Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać. A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności. Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału. Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać. I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane. Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez. Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności." "Masz rację,", potwierdziła staruszka, "ja też często widuję takich ludzi." Smutek jeszcze bardziej się skurczył. "Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi. Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą. Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany. Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy. Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co pewien czas się otwiera. A jak to boli! Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany. Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał. Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem. Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia." Smutek zamilkł. Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze, potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem. Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie. "Płacz, płacz smutku.", wyszeptała czule. "Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił. Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam. Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona." Smutek nagle przestał płakać. Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę: "Ale ... ale kim Ty właściwie jesteś?" "Ja?", zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko, jak małe dziecko. "JA JESTEM NADZIEJA!"
AUTOR NIEZNANY 

łatwopalna : :
wrz 19 2008 ...
Komentarze: 3

Przeżyłam bez Ciebie już wszystkie pory roku.. a jakby żadnej nie było. Czas niczego nie wyleczył, nie jest w stanie wypełnić tej pustki. Wciąż ogladam ubrania Twojej ulubionej firmy i zastanawiam się, czy akurat ta bluza czy spodnie by Ci się podobały.. czy byłyby na Ciebie dobre, bo przecież dziś byłbyś już większym chłopcem.. I wciąż są łzy.. czasem próbuję się przez nie do Ciebie uśmiechać.. przepraszam, że tak marnie mi to wychodzi..

W łazience, w niebieskim kubku stoi Twoja szczoteczka do zębów.. Ona też tęskni..

łatwopalna : :
sie 29 2008 ...
Komentarze: 4

Od pierwszego spotkania patrzył we mnie jak w obrazek. Była w tym wzroku mieszanina zauroczenia i błagania.Nie docierały do niego żadne argumenty. W proteście na moje kategoryczne NIE, ogolił głowę na zero. Wszystko było kwestią - tylko zechcij. Nie chciałam, nie umiałam, nie wiedziałam jak się zachować.  W końcu przeprowadziłam się, nie zostawiając żadnych śladów.

Kilka dni zupełnie przypadkowo wpadłam na niego na ulicy.I jak cztery lata temu, patrzyły na mnie oczy żebraka. - Wymodliłem to spotkanie, porozmawiajmy, ani przez chwilę nie przestałem o tobie myśleć.. Wzięłam od niego nr telefonu i unikając jego wzroku obiecałam, że wkrótce zadzwonię. Wiem, że nie zadzwonię. On chyba też nie bardzo w to wierzył.

Ktoś mógłby zapytać - O co ci chodzi ??

Między innymi o to, że jest ode mnie 10 lat młodszy....

łatwopalna : :