Komentarze: 2
Śmierć.. nigdy chciana.. nigdy do końca przewidziana.. nigdy w porę... A jednak jedyna pewna...
Janosik... ostatnie pożegnanie..
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Śmierć.. nigdy chciana.. nigdy do końca przewidziana.. nigdy w porę... A jednak jedyna pewna...
Janosik... ostatnie pożegnanie..
Jeszcze nie wszystkie znicze wygasły po Święcie Zmarłych, a już widmo gwiazdkowych zakupów spędza sen z powiek. Z godziny na godzinę coraz więcej choinkowych lampek na ulicach. Wesołych.. wesołych.. Nawet młodszy już wie, że do Mikołaja najpewniej przez mamę. - aa.. jeszcze snowboard, nie zapomnisz MU powiedzieć ? Mam wrażenie, że już część tej listy gdzieś poza moją pamięć wystaje, nie wspominając o kieszeni.. ;)
Zupełnie nielistopadowo rozwija się listopad. Ciagle złota jesień szeleści pod nogami. I w duszy jakos złociściej.. coś ponad i poza ...
Nie nadążam. Jestem w połowie piątku, a już zaczyna się sobota. Rozgrzebane, niedokończone dni. Piętrzące się jak papierki na biurku, brak miejsca na kubek z kawą. Mści się odkładanie na później nieuniknionych decyzjii. Mści się strach, a może zwyczajne tchórzostwo ? A przecież zaległości w życiu nadrobić najtrudniej..
Zimno..
Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń. Jest tylko zupełnie inne.
Jeśli coś jest nam pisane to się zdarzy,
jeśli nie - nie stanie się nigdy, mimo naszych, choćby największych, wysiłków....
Jeszcze słońce cieplutkie i drzewa tak pieknie mienią się złotem, ale w powietrzu już czuć zapach herbaty z sokiem malinowym.. Ciepłe swetry budzą sie w szafie z letniego snu.. przeciagają się..
Siła to za mało, by utrzymać szczęście.
Siła fizyczna w wielu przypadkach jest bezsilna. Na szczęście. Siła woli.. psychiki..osobowości.. bez tego chyba się nie da ?
Nienawiść nie jest zła. Nie najgorsza. To nic innego jak wściekłość, złość, bezsilność. To emocje, jak każde inne. Można nad nią zapanować, zmienić, ukryć, czy w końcu nawet przeczekać. To czas, kiedy można jeszcze coś zrobić. Cokolwiek. Często mija, jak gorszy nastrój. Prawdziwy koniec to obojętność...
Ma 5 lat. Siedzi w kącie na podłodze, obejmując rączkami kolana. Naburmuszona, zagubiona, zdezorientowana. Nie chce żadnych rąk i niczyich uśmiechów. Nie chce misia. Jest obrażona na cały świat. I na tę jedną osobę, która ją okłamała.. Obiecywała, że nie opuści, że zawsze będzie, powtarzała, że kocha ją najbardziej na świecie. Jeszcze kilka dni temu tak mówiła..Odeszła.. nie ma jej.. Oszukała ją a ona jest za mała, żeby cokolwiek zrozumieć..
Matki nie powinny umierać....