Najnowsze wpisy, strona 4


lis 01 2007 ...
Komentarze: 1

To mądry i dzielny chłopiec, ale jest jeszcze mały.. Zaopiekuj się nim..

Proszę Cię Tato...

łatwopalna : :
paź 31 2007 ...
Komentarze: 3

Głos zaklęty w telefonie.. radosny, dziecięcy śmiech.

 sms - co u ciebie - wysłany już w inny wymiar..

Przywitałam dzień zapuchniętymi oczami. Z sercem ciężkim i szarym jak dzisiejsze niebo..

Myślałam, że jestem gotowa na włączenie jego telefonu. Nie byłam..

łatwopalna : :
paź 29 2007 ...
Komentarze: 1

Uczę się siebie nowej.. próbuję tchnąć życie w tę kukłę, która  została po tej, która umarła. Nie wychodzi.. mija dzień za dniem i nic sie nie zmienia. Przemijanie odarte z poczucia bezpieczeństwa, z poczucia jakiejkolwiek kontroli nad życiem. Wypełnione bólem i rozpaczą. Żalem za tym wszystkim, czego nie powiedziałam, nie pokazałam, nie zrobiłam.. i za tym co zrobiłam.. Ból wobec którego już nic nie boli..

Gdzieś przeczytałam, że jest taka cierpienia granica, za ktorą pogodny uśmiech się zaczyna..

Pogodny uśmiech... nie pamiętam co to jest.. Nic nie pamiętam. Czarna dziura... Był ze mną 10 cudownych lat.. dał tyle szczęścia, tyle radości.. a teraz wszystkie wspomnienia zdominował jeden dzień.. dzień jego śmierci.. Od godz 11 do 19 mogę go odtworzyc sekunda po sekundzie.. a nie potrafię przypomnieć jego śmiechu przy sniadaniu .. rozmowy poprzedniego wieczora..

łatwopalna : :
paź 26 2007 ...
Komentarze: 3
Kobieta przede mną wyłożyła na taśmę dziecięce adidasy, płatki sniadaniowe, jakiś batonik.. ja cztery znicze.. niebieskie.. w jego ulubionym kolorze..
Dwie matki... 
łatwopalna : :
paź 26 2007 ...
Komentarze: 0

- może zrobilibyśmy cos dobrego do jedzenia..?

- spagetti !!

- nie znasz innego dobrego jedzenia ?

- no znam... może być inny makaron..

_______________________________

Jego młodszy brat na takie pytanie zawsze wykrzykiwał - sałatka owocowa ! moge pomóc !

Już nigdy nie zrobię sałatki owocowej..

łatwopalna : :
paź 24 2007 ...
Komentarze: 3

Trzy miesiące temu był buziak na dzieńdobry.. kanapki z nutellą na śniadanie..Było tarmoszenie czupryny i 2 zł na loda..

Trzy miesiące temu było klęczenie na ulicy w kałuży krwi. Było - Dobrze, że jesteś mamo, bo ja się boję.. Były przysięgi, że wszystko będzie dobrze.. wszystko będzie dobrze! To wszystko nic - chcesz? pojedziemy na sygnale.. nie bój sie..jestem..

Trzy miesiące temu był lekarz pod blokiem operacyjnym.- On może nie przezyć tej operacji.. Były błagania - ratujcie go! to taki dobry, mądry chłopiec !! Jeszcze nie wiedziałam, nie wierzyłam, ze żadna mądrość nie wchodzi w grę.. że nawet życie nie wchodzi w grę.. Było 7 godzin nadziei..

24 lipca nieludzkim wyciem matki trzymającej za rękę umierające dziecko, piekło ogłosiło - oto jestem !

łatwopalna : :
paź 22 2007 ...
Komentarze: 3

Furię Artur przyniósł ze śmietnika. Śliczne mało kociątko.. charakterek pokazała później :) Kochał ją z wzajemnością. Tylko jemu pozwalała robić ze sobą wszystko. Z dumą mówił - bo przecież ją uratowałem. Odeszła w kwietniu, w wyniku komplikacji po rutynowym zabiegu.. Bardzo płakał.. nie mół zrozumieć, że nic nie dało sie zrobić.. wierzył, że gdyby był, to na pewno by ją uratował..

Został po niej mały, śliczny kociak. Wczoraj, już jako roczny kot spadł z parapetu. Szóste piętro, to nawet jak na kota, wysoko.. Poobijany i wystraszony, trafił do lecznicy. Nie stwierdzono złamań, ani żadnych wewnetrznych obrażeń. Dzisiaj pokuśtykał do miski, a póżniej z trudem wgramolił mi sie na kolana. Patrzył na mnie tak, jakby chciał powiedzieć - wiesz, Artur znowu uratował kota..

łatwopalna : :
paź 18 2007 ...
Komentarze: 3

Nigdy nie zobaczę.. nie dotknę.. nie przytulę.. 

Nigdy nie zapomnę..

 

łatwopalna : :
paź 13 2007 ...
Komentarze: 3

W czerwcu byłam służbowo w Szczawnicy. Po powrocie opowiadałam Arturowi o pięknie krajobrazów, spływie Dunajcem.. pokazywałam zdjęcia.. i obiecałam, że pojedziemy tam razem.. jeszcze w te wakacje... Tak się cieszył.. Zginął dwa dni przed planowanym wyjazdem.. To był jeszcze jeden cierń w sercu, tak strasznie bolało, że nie dotrzymałam słowa.. ze przecież obiecałam...
Tydzień po pogrzebie przyśnił mi się. Chodziliśmy po Parku Pienińskim, po najwyzszych szczytach, patrzyliśmy z góry na wijący sie Dunajec.. To było tak realistyczne, że niemal czułam zapach lasu i wilgoć powietrza. Nie widziałam go, ale wiedziałam, że tam jest, rozmawiałam z nim.. Po raz pierwszy i jak dotąd jedyny od jego śmierci obudziłam się dziwnie lekka.. z jakimś niewytłumaczalnym poczuciem jego bliskości. Ktos powiedział - a może to wcale nie był sen ? I tak własnie to czuję.. ścieżki, po których chodziłam z moim synem pamietam lepiej, niż te, które widziałam w rzeczywistości. To były nasze ostatnie wspólne wakacje.. chociaż to nie ja , a on mnie na nie zabrał.. Jak dotąd, więcej mi się nie przyśnił, choć tak bardzo proszę. Może nie ma czasu ? Ma tyle nowych miejsc do zwiedzenia.. wiem, że kiedyś i mnie po nich oprowadzi.. ale to nie umniejsza bólu..

łatwopalna : :
paź 11 2007 ...
Komentarze: 1
Właściwie wszystko co się działo, działo sie przed.. Wystygłam, zobojetniałam. Jakbym zapadła w hibernację. Nic nie cieszy, nic nie złości. Puch marny.. Codzienne pójście na cmentarz jest tak samo oczywiste jak wyjście do pracy. Dni płyną jak łzy.. bez wiedzy.. bez woli.. Pustka.
łatwopalna : :