Komentarze: 3
Wczoraj wysłałam starszego syna do babci.. młodszemu położyłam kilka bombek na grobie.. Dzisiaj zamknęłam drzwi i wyłączyłam telefon. Mam kilka piw, a o północy pogadam z kotem.
Wesołych Swiąt.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Wczoraj wysłałam starszego syna do babci.. młodszemu położyłam kilka bombek na grobie.. Dzisiaj zamknęłam drzwi i wyłączyłam telefon. Mam kilka piw, a o północy pogadam z kotem.
Wesołych Swiąt.
Przyszłam dziś do pracy jako kobieta czterdziestoletnia. Dopiero od dwóch godzin, ale jednak. W innych okolicznościach, pewnie wieczór wirowałby w tańcu i alkoholu, wszak dopiero powinno zacząć się życie. Dziś najchętniej schowałabym głowę pod biurko dla pewności, że nikt nie zauważy, nikt sobie nie przypomni. Żeby oszczędzić i sobie i innym niezręczności składania życzeń.
Ale pamiętają. Niektórzy. Najbliżsi.
Krzyknęłam dziś - Artur !! - do rozrabiającego kota..
Wariuję...
W moim dorosłym życiu święta nie były czymś, bez czego nie mogłabym sie obyć. Wręcz przeciwnie. Ale był on.. To on sprawiał, że dawalam sie ponieśc szaleństwu światecznych zakupów. To jego - życzę Ci mamo, żebyś zawsze była - przy opłatku, było balsamem na duszę. To dla niego w nocy uzupełnialam zjedzone w ciągu dnia cukierki z choinki, żeby wierzył, że to taki czas, że wszystko sie odradza.. To jego śmiech sprawiał, że i ja się śmiałam, jego radość była moją radością.. Co ja teraz zrobię ..? Jak przetrwam ..? Cisza.. Pustka.. Talerzyk pelen łez..
Własnie usłyszałam, że Przemek Saleta oddaje swoją nerkę córce.. Dla większości rodziców to zupełnie naturalny gest, ale nie wszystkim los na niego pozwala.. Nawet nie próbowałam hamować łez wzruszenia i .. zazdrości.. Zazdrości.. bo ja dla swojego dziecka nie mogłam zrobić nic...
Jesteś szczęściarzem Przemku.. Wielkim szczęściarzem o wielkim sercu.. Ze wszystkich sił trzymam kciuki, żeby wszystko się udało.
Obudził mnie dźwięk skrobania szyb samochodowych. Mróz.. Leżałam w łóżku i widziałam jak protestuje, gdy okręcam go szalikiem i naciągam kaptur na głowę.. jak szukamy rękawiczek, które zawsze się gdzieś zapodziewały.. Jak wraca ze szkoły roześmiany, z czapką w kieszeni i fioletowym noskiem. Buzią prawie tak zimną jak wtedy, gdy widziałam go ostatni raz..
Pewnie pomarzły kwiaty..
Słyszałam już, żebym wziela sie w garść, bo ile można rozpaczać.. Słyszałam, że moje dziecko to historia a nie można żyć historią. Że TO już sie stało i moje "latanie" na cmentarz niczego nie zmieni..
Usłyszałam - trudno.. usłyszałam - chyba przesadzasz.. a później - przepraszam, nie chcialem sprawić ci przykrości.. Ty mi nie sprawiłeś przykrości, ty mnie zraniłeś. Jeśli nie widzisz różnicy, tym gorzej dla ciebie..
Nikomu nie tłumaczę i nikogo nie usprawiedliwiam. Usuwam numery ze swojego telefonu..
Tyle nie wypowiedzianych słów, nie zobaczonych miejsc, nie dokończonych zabaw.. Tyle nie przyniesionych szóstek.. Pustka..
- wie pani, że on codziennie zagladał do mnie, żeby powiedzieć dzieńdobry pani Krysiu ? Bardzo go brakuje - A ja nawet nie wiedziałam, że tak ma imię, chociaz codziennie kupowałam u niej pieczywo...
Dziesiątki kolorowych zniczy stawianych przez małe rączki.. - to był mój najlepszy kolega, nigdy go nie zapomnę..
Łzy.. łzy.. łzy.. Tak się nie robi Panie Boże !!!